“Zjedz ładnie obiadek, to będzie deserek”
“Premia dla pracownika z największą sprzedażą”
Czy może wolisz kijek?
“Nie czytasz – nie idę z Tobą do łóżka”
“Jak nie umyjesz zębów, to nie będzie bajek na dobranoc”
Jeśli mowa o motywacji, to musi być o kiju i marchewce, bo jakby inaczej. Technika najbardziej znana, w miarę łatwa i uważana za skuteczną. Pamiętasz Pawłowa i jego psy? Ten eksperyment z karmieniem, ślinieniem i światłem? Bardziej naukowo można powiedzieć: behawioryzm i warunkowanie instrumentalne.
Warunkowanie
Podejście behawioralne to odpowiednie i przemyślane reagowanie na czyjeś działanie. Jak? Po pierwsze musisz mieć cel. To Ty ukierunkowujesz osobę przez Ciebie motywowaną w przez siebie wybranym kierunku. Jeśli chcesz wzmocnić, czyli powielić pewne, według Ciebie poprawne zachowanie, stosujesz wzmocnienie pozytywne (marchewka). Jeśli nie odpowiada Ci czyjeś zachowanie, to postępujesz odwrotnie – stosujesz wzmocnienie negatywne (kij). Z pozoru banalne, prawda?
Co z pozoru banalne, zwykle jest też naukowo rozpisane. Istnieje wiele opracowań na temat tego jak stosować te wzmocnienia nawzajem i w jakim odstępie czasu. Szkoli się ludzi jak dopasowywać rodzaj wzmocnień do sytuacji, uwrażliwia się na działanie bodźców niezależnych i przypadkowe warunkowanie na nie. I najważniejsze: w jaki sposób i w którym momencie wycofywać bodźce, jak badać ich skuteczność, jak kontrolować je w czasie.
A jak to wygląda w praktyce?
- Teściowa stale pozwala wnukom na słodycze i bajki – zarzuca dzieci marchewkami. Skutek: marchewka przestaje działać.
- Tuż przed wyjściem do kina z ukochanym dopada Cię migrena – tzw. bodziec obojętny zostaje odebrany jako kluczowy. Skutek: wybranek już Cię więcej nie zaprosi.
- Przełożony w styczniu opowiada jaka to wysoka będzie premia świąteczna, ale ta pod koniec roku – bodziec za bardzo oddalony w czasie. Skutek: nierealna i niewidoczna marchewka, nie możesz ocenić jej wartości (a może to tylko pluszowa marchewka…).
- Nie zjem dziś hamburgera! Nagrodą będzie świetna sylwetka – za pół roku.
Z kijem jest jeszcze prościej:
“Jak znów nie spuścisz deski w toalecie to wyjdę z siebie!” – mówione po raz setny już nie działa, obiecana kara (wyjście z siebie?) wiele razy nie wystąpiła, czyli nie wystąpi i teraz.
Odstaw kijek i zjedz marchewkę
Metoda kija i marchewki jest najprostszą i najczęściej stosowaną, ale najmniej skuteczną. Nagrody są zazwyczaj oddalone w czasie, nieadekwatne i nieatrakcyjne. Konsekwencja to jednak kara, zazwyczaj natychmiastowa, obniżająca energię i poczucie własnej wartości.
Uważa się, że w dłuższej perspektywie ta metoda prowadzi do wypalenia zawodowego. Zdecydowanie wzmaga niezdrową rywalizację, czyli niszczy relacje i współpracę. W przypadku stosowania kija i marchewki jako metody wychowawczej tłumi się samodzielność i kreatywność dzieci wzmacniając postawę posłuszeństwa. A z czasem dodatkowe 15 minut bajek nie jest wystarczającą nagrodą za posprzątanie w pokoju.
Dlaczego kijo-marchewka odchodzi do lamusa? Otóż opiera się ona na założeniu, że ludziom brakuje motywacji. Możemy mieć, i pewnie często mamy do czynienia z bardzo niską motywacją, ale nigdy z zerową. Ciężko rano obudzić się o 5:00 i zacząć dzień z kurami. Natomiast pobudka o godzinie 9:00 i opuszczenie łóżka przed 10:00 to już całkiem przyjemna perspektywa. Czyli masz motywację, żeby wstać? To, że nie robisz tego tak wcześnie oznacza jedynie, że motywacja jest bardzo słaba.
Zatem, jeśli nie kij i marchewka to jak motywować?
Ciąg dalszy nastąpi…
Jadzia Brzezinka